Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
524
BLOG

Religia powszechna, której wszyscy jesteśmy wyznawcami (albo prawie)

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

image

Niezwykła jest ta potrzeba fanatyzmu religijnego. Gdy człowiekowi jego religia, w której został wychowany i którą praktykuje, albo przynajmniej taka, która zbudowała mu szkielet jego kultury, nie wystarczy by rozładować naturalną u człowieka agresję i żądzę dominacji, to wymyśla sobie nową religię, która mu to wszystko zapewni.

Religie są najlepszymi mechanizmami napędowymi wojen. Zawsze były używane do wywoływania konfliktów i zbierania ich owoców. Tyle, że te owoce zazwyczaj nie miały nic wspólnego ze sprawami duchowymi, natomiast wiązały się z bogactwem i dominacją.

Bo wojny nie toczą się nigdy o żadne idee. Wojny toczą się o bogactwa i o władzę.

Chrześcijaństwo utraciło już jakiś czas temu swoją moc, którą można było wykorzystać do nakłaniania ludzi do umierania za bogactwa i wpływy najbogatszych tego świata. Po pierwsze udało się zlaicyzować cały zachodni świat, doprowadzić nawet do tego, że ludzie nie przyznają się do chrześcijańskich korzeni swojej kultury, a po drugie samo nauczanie chrześcijańskich kościołów wyraźnie i jednoznacznie odrzuca przemoc we wszystkich jej przejawach.

A problem bogactw pozostających w nieodpowiednich rękach i wpływów, których jeszcze możni nie mają wystarczających jest wciąż ten sam, co 500, 1000 czy 2000 lat temu. Trzeba więc coś wymyślić, a najlepiej jakąś nową religię, która będzie do przyjęcia przez wszystkich, a która będzie potrafiła porządnie ludzi sfanatyzować. Najlepiej tak, żeby się nie zorientowali za dobrze.

No i wymyślono.

Wymyślono religię demokracji i praw człowieka, w którą wierzy dziś prawie każdy w naszych szerokościach geograficznych. Przytłaczająca większość ludzi NAPRAWDĘ jest wyznawcami tej religii i NAPRAWDĘ głęboko wierzy, że to, co wyznają jest jedyne słuszne, sprawiedliwe i prawidłowe.

Dzięki tej religii możni tego świata mogą dziś wysyłać lotniskowce i latające bomby, albo i strzelające drony we wszystkie zakątki świata i w zasadzie wszyscy uważają to za naturalne, słuszne i sprawiedliwe.

Siedzibą władz tej religii jest Waszyngton. Działania co do których decyzje zostały tam podjęte są dziś przyjmowane bez dyskusji wszędzie tam, gdzie obowiązuje prawaczłowiekizm. Gdy prawaczłowiekizm został wynaleziony i był wdrażany, a działo się to po II Wojnie Światowej, to oczywiście pojawiały się różne próby schizm, ale ostatecznie waszyngtońska centrala na początku lat 2000 opanowała wszelkie odchyłki i nad wszystkim panuje.

W imię prawaczłowiekizmu można likwidować w suwerennych państwach legalnie wybrane władze, napadać, bombardować, zabijać nawet milionami, głodzić i blokować całe populacje. Ważne, by działo się to w imię pokoju, demokracji i praw człowieka. Na początku działania tej religii nieopatrznie powołano Organizację Narodów Zjednoczonych, a wraz z nią Kartę Narodów Zjednoczonych, która zakazuje faktycznie swobodnego szerzenia prawaczłowiekizmu na świecie, ale dziś już nikt nie zwraca na to uwagi, bo skoro biskupi w Waszyngtonie podejmują decyzje, to z pewnością decyzje te są dobre. Decyzje biskupów przemawiających głosem swojego, wybieranego przez nich (albo przynajmniej kontrolowanego) co cztery lata papieża mają atrybut nieomylności.

Jak to się przejawia? Bardzo prosto! Wystarczy pójść dziś na pierwsze lepsze forum by znaleźć wypowiedzi typu:

"Czy USA, Rosja i Chiny zrobią to, co powinny były dawno zrobić - i wspólnie wyzwolić tę Koreę Północną,?"
"Jak to dobrze, że Trump podjął dobrą decyzję i zaatakował tego potwora z Damaszku"

itd, itp.

Przedtem waszyngtońscy biskupi zadecydowali o napaści na Afganistan i Irak, kłamiąc w żywe oczy ludziom o przyczynach, a wszystko oficjalnie w imię obrony kolebki religii, choć tak naprawdę w celach czysto merkantylnych i geopolitycznych, czyli związanych z wpływami i dominacją.

W imię prawaczłowiekizmu zginęły już dziś miliony ludzi na świecie. Najwięcej na Bliskim Wschodzie.

Prawaczłowiekizm jest faktycznie przyczyną powstania fali terroryzmu, bo nie jest to jedyna religia skupiająca fanatyków, i ma ona naprzeciwko siebie inne, równie sfanatyzowane grupy.

Nie ma - poza naszym głębokim przekonaniem o słuszności wyznawanych przez nas wartości - żadnego argumentu, za pomocą którego można byłoby uzasadnić wyższość prawaczłowiekizmu nad islamem. Obie religie są równie totalne, obie regulują zachowania ludzi w najdrobniejszych nawet przejawach - jak to religie. I w obu religiach głoszone są (i przyjmowane jako słuszne) skrajnie agresywne, bojowe hasła.
Obie religie jako swój cel głoszą panowanie nad światem. I to jest najważniejsze, bo to dzięki temu można łatwo manipulować ludzi i wysyłać ich na rzeź.

Nie mam nic do powiedzenia na temat jakości życia, aspiracji, możliwości, swobody, poczucia zadowolenia z życia ludzi żyjących w Korei Północnej. Jedyne informacje, jakie mam o tym państwie pochodzą ze źródeł wrogich tamtejszym władzom. Domyślam się oczywiście, na podstawie swoich doświadczeń życiowych z PRL, że nie jest tam łatwo żyć.  Wiem natomiast, jak fałszywie wyobrażano sobie na zachodzie nasze życie w PRL, co pozwala mi wyobrazić sobie, że nasza wiedza o Korei jest bardzo zafałszowana. Uważam jednak, że nie mamy prawa, podpierając się dogmatami wyznawanego powszechnie przez nas prawaczłowiekizmu, uznawać, że mamy prawo napadać na to państwo (tak jak i na jakiekolwiek inne, piszę o Korei, bo ten temat akurat jest na tapecie).

Korea Północna od 60 lat na nikogo nie napadła. W tym czasie w imię prawaczłowiekizmu zginęły na świecie miliony ludzi.

Jeśli uważacie się za ludzi przyzwoitych, naprawdę wierzących w to, że ludzie są sobie równi, to porzućcie tę religię, jeśli ją wyznajecie, bo to religia niosąca zniszczenia i śmierć. Dziś, jej najbardziej zdegenerowane odmiana, prawaczłowiekizm unioeuropejski ściąga do nas wraz z imigrantami śmiertelne zagrożenie.

Prawaczłowiekizm to chora, fałszywa religia. Wbrew oficjalnie głoszonym hasłom niesie mnóstwo ogromnego zła. Tyle, że póki co było to zawsze na tyle daleko od naszych oczu, że nie musieliśmy się tym przejmować. Dziś ściągnęła wroga pod drzwi naszych domów.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo