Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
3265
BLOG

Syria na serio.

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 68

(UWAGA! Długie i nudne, nie wystarczy przeczytanie pierwszego akapitu...)

Odłóżmy na bok chamską propagandę. Jak jest wojna, to jej pierwszą ofiarą zawsze jest prawda i zdrowy rozsądek. Widzimy to dziś na przykładzie Syrii, a w szczególności tego, co się dzieje w Aleppo. To, co nam serwują media głównego nurtu (raczej ścieku, jak niektórzy twierdzą) woła o pomstę do nieba, ale wygląda na to, że niebo jest głuche. Jak zawsze. Chamska propaganda zastępuje informacje, bo gdy jest wojna to nie chodzi o to, by kogokolwiek o czymkolwiek informować, tylko chodzi o formatowanie umysłów. O przygotowanie wszystkich do walki. O przygotowanie do wojny.

W Syrii trwa wojna. Wziąwszy pod uwagę narodowość walczących, jest to bez wątpienia wojna światowa. Odbywa się na stosunkowo ograniczonym terytorium, ale nie ma wątpliwości, że nie jest to ani wojna domowa, ani wojna Syrii z sąsiadem, czy z sąsiadami. W Syrii w walkę zaangażowanych jest co najmniej 90 narodowości. Zjeżdżają się tam ludzie z całego świata, by wygrywać tam różne swoje interesy, które są zarówno lokalne jak i globalne. Wszyscy manipulują wszystkimi, każdy ma coś do ugrania.

Przed rokiem zrobiłem podsumowanie sytuacji w Syrii przedstawiając szczegółowo różne obecne tam siły. 

http://pietrasiewicz.salon24.pl/674585,syria-kto-z-kim-i-przeciwko-komu 

Jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam do poczytania. Sytuację można bardzo ogólnie podsumować mniej więcej tak:

Syria jest potrzebna Katarowi w celu przeprowadzenia przez nią gazociągu, którego doprowadzenie do Europy osłabi Rosję.

Syria jest potrzebna Iranowi w celu przeprowadzenia takiego samego gazociągu.

USA chcą przeprowadzenia gazociągu z Kataru, chcą również doprowadzić do likwidacji jedynej na Morzu Śródziemnym rosyjskiej bazy morskiej znajdującej się w Syrii.

Rosja nie chce dopuścić do budowy gazociągu z Kataru, chce również utrzymać swoją bazę wojskową i morską w Syrii.

Rząd Syrii z prezydentem Assadem chce utrzymać władzę nad terytorium swojego kraju, nie zgadza się na przeprowadzenie gazociągu z Kataru.

Tyle na temat interesów, które można by określić jako "globalne". Już samo to jest wystarczające by zrozumieć przyczyny wojny. 

Na to wszystko nakłada się bardzo ważna warstwa lokalnych problemów związanych z islamem. To oczywiście nie one są przyczyną wojny - wojny zawsze toczą się o pieniądze i o władzę, nigdy o idee - jednak są one ważnym elementem rozgrywek. Na Bliskim Wschodzie pleni się skrajna odmiana islamu - wahabizm, czy inaczej salafizm. Pleni się dzięki intensywnym działaniom w ciągu ostatnich co najmniej 70 lat Arabii Saudyjskiej, która jest monarchią funkcjonującą w ścisłej symbiozie z najbardziej skrajnymi przedstawicielami salafizmu. 

Co to jest salafizm? To jakby najbardziej fanatyczna odmiana islamskiego protestantyzmu głosząca, że liczy się jedynie Koran i nic więcej, a i on ma być jedynie interpretowany zgodnie z linią wytyczaną przez imamów z Arabii Saudyjskiej. Skrajność i fanatyzm salafistów są tak daleko posunięte, że gdy Arabia Saudyjska przejęła Mekkę to salafiści zniszczyli wszelkie groby członków rodziny proroka Mahometa, aby nigdy nie można było zrobić z nich miejsc czci. Obserwacja sytuacji w Arabii Saudyjskiej, która jeszcze w latach 50-60 XX wieku była państwem stosunkowo otwartym, w którym kobiety miały stosunkowo szeroką swobodę (jak na tamte warunki) pokazuje, że salafiści kontrolują tam dziś władzę w sposób całkowity. W Arabii Saudyjskiej nie ma dziś nawet kin.

Salafiści wychodzą z założenia, że cały świat musi być muzułmański. Pierwszymi ich wrogami są szyici (Iran, Irak, część Syrii), następnie laickie państwa muzułmańskie (Syria, Libia, Tunezja...), a na samym końcu cała reszta. Mając do dyspozycji w zasadzie niewyczerpane fundusze pochodzące z saudyjskich skarbców zasilanych ropą naftową salafiści budują na całym świecie meczety, szkoły koraniczne, wybudowali Uniwersytet w Arabii Saudyjskiej, w którym ZA DARMO szkolą imamów z całego świata, jednym słowem przygotowują się na serio do podboju świata. Ta ich działalność jest wyraźnie wciąż zupełnie niedoceniana - nawet u nas nigdy nie słyszałem o tym, by polskie władze interesowały się kim są imamowie dwóch warszawskich meczetów, i czy nie są to byli studenci salafickich szkół. Stawiam na to, że są... O salafiźmie (wahabiżmie) pisałem już tutaj: 

http://pietrasiewicz.salon24.pl/673224,wahabizm

Na kwestie religijne nakładają się zaszłości z ostatniego (co najmniej) ćwierć wieku stosunków USA z Bliskim Wschodem oraz zaszłości z ostatnich 70 lat stosunków Bliskiego Wschodu z Izraelem wspieranym przez USA i państwa Europy Zachodniej. W ogromnym skrócie część populacji Bliskiego Wschodu serdecznie nienawidzi Europy i USA, bo to właśnie z amerykańskich i europejskich samolotów spadały im na głowy rakiety i bomby mordując tysiące (setki tysięcy) ludzi, w tym jak najbardziej Bogu ducha winnych cywilów nie mających nic wspólnego z jakimkolwiek terroryzmem czy w ogóle z wojowaniem. Zapewne nie doceniamy siły tej nienawiści, która, jak się dobrze przyjrzeć historii amerykańskich, izraelskich i europejskich interwencji w tamtym regionie, jest jak najbardziej uzasadniona.

W tej całej sytuacji trudno jest jednoznacznie wyjaśnić proste przyczyny wszystkiego co się dzieje obecnie w Syrii. 

Chamska propaganda głównego nurtu medialnego, to, co można usłyszeć w radio i zobaczyć w telewizji, przeczytać w Gazecie Wyborczej, ale i w Do Rzeczy, to taki prostacki obraz: w Syrii władzę sprawuje krwawy dyktator, Baszszar al-Asad, który tak straszliwie dręczył ludność swojego kraju, że powstała ona nagle przeciwko niemu w 2012 roku, aby wyzwolić państwo spod jego władzy. Na to nałożyło się nagłe, po 2014 roku, pojawienie się znikąd właściwie państwa islamskiego zwanego ISIS albo Daesh, które jest wcieleniem wszelkiego zła. ISIS zajmuje się masowym mordowaniem wszystkich kogo popadnie, gównie ubierając ich w pomarańczowe kombinezony i ucinając głowy albo podcinając gardła. Czasami jeżdżą Toyotami po pustyni. Ostatnio ISIS zaczął organizować zamachy w Europie i USA. Ogólnie wszystko wynika z tego, że to są muzułmanie, a oni zabijanie mają we krwi. Tak mniej więcej wygląda "wiedza" przeciętnego Kowalskiego.

Jakoś nikt w ogóle w głównym nurcie medialnym nie zadaje sobie pytań o to, kto to wszystko finansuje - a jak wiadomo ten, kto finansuje, ten rządzi. Skąd "rebelianci" w Syrii mają najnowocześniejszą broń, której nigdy przedtem w Syrii nie było? Skąd ISIS ma te wszystkie Toyoty, skąd ma artylerię, czołgi, części zamienne i serwis? Kto tych wszystkich żołnierzy szkoli? W jaki sposób w ciągu 2 lat ISIS postawiło na nogi 50 tysięczną armię (bo na tyle ocenia się ich siły)? 

Choć nikt tych pytań nie zadaje, same z siebie jakby pojawiają się odpowiedzi. Sytuacja w Syrii jest wynikiem realizacji złożonych interesów, których zarys opisałem. Rebelianci są wyposażeni, finansowani i szkoleni przez USA oraz państwa NATO w celu obalenia rządów Assada i kontroli Syrii w stopniu wystarczającym, by przeprowadzić gazociąg i wykopać Rosjan z ich baz morskich. ISIS jest finansowany i wspierany przez Arabię Saudyjską w celu realizacji idei dominacji skrajnego islamu imamów współrządzących królestwem. Assada wspierają Iran - ze względu na obecność szyitów oraz licząc na przeprowadzenie gazociągu, doskonale wyszkoleni i uzbrojeni przez Iran bojownicy Hezbollah z Libanu, którzy obawiają się, że upadek Assada znacząco wzmocni wpływy Izraela w regionie, oraz Rosja. 

Warto przy okazji zwrócić uwagę na często kompletnie pomijany fakt, że w Syrii nadal jest legalny rząd całkowicie oficjalnie uznawany przez inne państwa, mający swoje ambasady (w Warszawie na ulicy Świeradowskiej) i tylko ten rząd, zgodnie z prawem międzynarodowym, może wydawać zgodę na operowanie na swoim terenie siłom zbrojnym innych państw. W tym kontekście obecność i operowanie w Syrii lotnictw (i nie tylko, bo na terenie Syrii operują również w zasadzie całkiem otwarcie amerykańskie Zielone Berety) USA i NATO jest zwyczajną agresją na niepodległe państwo. Ale kto by się tutaj przejmował takimi drobiazgami jak prawo międzynarodowe, prawda?

No i teraz wróćmy do bieżączki - do Aleppo i Palmiry, dwóch miast, o których ostatnio mowa w mediach.

Od ponad roku większa część Aleppo jest pod kontrolą władz syryjskich. Toczy się tam jako tako normalne życie, jednak z wciąż przypominaną obecnością tuż pod bokiem, we wschodniej części miasta, kilku dzielnic zajętych przez rebeliantów, wśród których główną siłą jest Dżabhat an-Nusra, czyli syryjska odmiana Al Kaidy. Są to takie same bandziory jak ISIS, tyle, że chwilowo nie idą w jednym szeregu, ale idee, które głoszą są dokładnie te same, co głoszone przez ISIS. Przez ostatni rok w wyniku ostrzału ze strony dzielnic zajętych przez "rebeliantów" w Aleppo zginęło ponad 11 tysięcy cywilów. Ponieważ jednak nie są to ofiary Assada, tylko przeciwników Assada, to ci zabici nie wzbudzili żadnego zainteresowania mediów. Pomimo tego, że wśród nich były GŁOWNIE kobiety i dzieci (mężczyźni są w armii!), tyle, że to kobiety i dzieci gorszego sortu.

Dzięki wsparciu armii syryjskiej przez Rosję sytuacja w Aleppo całkowicie się odwróciła i rebelianci zostali pokonani (jeszcze się bronią, ale sprawa jest już przesądzona). W chwili, gdy to piszę trwa ewakuacja terenów zajętych przez armię syryjską. Łączy się to - i jest to nieuniknione - z brutalnymi scenami. Choć próbuje się to przedstawiać jako bezmyślną brutalność wojsk Assada, jest to uzasadnione faktem, że ogromna liczba bojowników rebelianckich po zgoleniu bród próbuje się zmieszać z ewakuowaną ludnością. Zapewne do końca tygodnia całe miasto będzie pod kontrolą Damaszku. W wyzwolonych dzielnicach dzwony kościelne biją z radości - w Aleppo do niedawna mieszkało 200 tysięcy chrześcijan. Grekokatolicki biskup Aleppo w szeregu wywiadów przedstawiał jasno sytuację ludności na terenach opanowanych przez rebeliantów. Podkreślał, że to właśnie CI LUDZIE (a nie ISIS) mordują masowo chrześcijan w Syrii. 

Natomiast to, co media głównego nurtu podają na temat Aleppo i sytuacji, jaka tam panuje jako żywo przypomina propagandę z czasów II wojny światowej. Jej ilustracją może być plakat, jaki Niemcy rozklejali na murach okupowanych miast Francji. 

Syria na serio.

"W ciągu 6 miesięcy angloamerykańskie lotnictwo zamordowało 3712 Francuzów - mężczyzn, kobiet i dzieci, zraniło 5228 osób, zniszczyło 25 szpitali, 44 kościoły, 118 szkół, 36177 domów."

Właściwie nic nie trzeba dodawać chyba, sprawa jest oczywista.

Ciekawa rzecz natomiast z tą Palmirą. Otóż korzystając ze skupienia się armii syryjskiej na Aleppo ISIS odbiło z rąk Damaszku Palmirę. Miasto jest w zasadzie całkowicie wyludnione - ocenia się, że jest zamieszkałe przez 400 rodzin, więc jest to dziś raczej duża wioska. Do odbicia miasta ISIS wykorzystał ok 7000 żołnierzy sprowadzonych z Rakki i z Mosulu. Co ciekawe przemarsz tych oddziałów (7000 żołnierzy ze sprzętem i kwatermistrzostwem to OGROMNE przemieszczenie wojsk) odbył się w terenie całkowicie kontrolowanym przez amerykańskie i NATOwskie lotnictwo. I jakoś przeszli, nie było słychać wieści o żadnych wielkich sukcesach Amerykanów w nalotach na przemieszczające się po pustyni - więc nie mogące się ukryć - brygady. Jakoś tak przypadkiem akurat w tym momencie atak na wojska ISIS nie był na im rękę. 

Chodzą słuchy, że w Palmirze całkiem otwarcie działały oddziały Zielonych Beretów. Podobnie mówi się, że Aleppo faktycznie zostało wyzwolone z rąk rebeliantów dzięki dwóm batalionom Specnazu, w tym słynnego z Czeczenii batalionu Wostok.

Przerażające jest to, co można się dziś dowiedzieć z oficjalnych mediów. Na szczęście w Internecie istnieją równoległe źródła wiedzy, pozwalające na dogrzebanie się do odrobiny chociaż faktów i skonfrontowania informacji. Zachęcam wszystkich do grzebania i konfrontowania. To bardzo pouczające.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka