Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
2276
BLOG

Łupkowe zagrożenie

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Gospodarka Obserwuj notkę 19

W 2007 roku rozpoczął się kryzys spowodowany przez „bańkę spekulacyjną” związaną z tzw. „derywatami”, czyli narzędziami finansowymi związanym z kredytami finansującymi nieruchomości. Zarówno wówczas jak i teraz mało kto rozumie jak to działa. Nic dziwnego – bankierom nie zależy na tym, by ktokolwiek rozumiał jak działają banki  i na czym to wszystko polega. Są tacy, którzy uważają, że wcale nie przypadkiem w  szkołach nie uczy się o tym, jak działa bank, skąd się biorą pieniądze i na czym polega światowy system finansowy.

Bańka mydlana do której zbliża się dłóń z wysuniętym palcem wskazującym.

Kryzys, który nastąpił w 2007 roku był spowodowany gigantycznym pędem ku nieruchomościom. Pędem, którego przejawy mogliśmy widzieć również w Polsce, gdzie ceny mieszkań i domów wystrzeliły pomnożone przez dwa, a nawet trzy w niektórych przypadkach. Problem jednak nie polegał na tym, że ceny rosły. Problem polegał na tym, że mieszkania i domy kupowali na kredyt ludzie, którzy nie byli w stanie za nie zapłacić. Banki udzielały im jednak kredytów nie zwracając uwagi na tę niewypłacalność gdyż, między innymi, wpadły na pomysł by tworzyć z tych kredytów (MBS)  "zabezpieczone" produkty finansowe zwane Credit Default Swap (CDS) i nie przejmując się faktem niewypłacalności kredytobiorców zarabiać na nich ogromne pieniądze. CDSy rozlały się po świecie, znalazły się wszędzie, w zasadzie we wszystkich instytucjach finansowych, stały się też modnym sposobem inwestowania.

Nikt w zasadzie nie wiedział kto i ile ma tych CDSów, bo mieli je właściwie wszyscy. I to właśnie było główną przyczyną katastrofy finansowej sprzed 7 lat. A to dlatego, że gdy okazało się, że CDSy są tak naprawdę w swej dużej części nic niewarte, to nie było wiadomo, kto jest nimi najbardziej „zakażony”, czyli nie było wiadomo komu raczej nie należy już pożyczać pieniędzy. Na rynkach finansowych zasada jest prosta – jak pojawia się niepewność, to pierwszą reakcją jest ucieczka z rynku i nic nierobienie. To spowodowało, że ruch pieniężny nagle zamarł, stawiając światową gospodarkę na skraju przepaści, bo ekonomia opiera się właśnie na ruchu.

Sumy, o które wówczas chodziło sięgały razem około 1 biliona dolarów (MILION MILIONÓW DOLARÓW – 1 000 000 000 000) wśród których, jak się oceniało 1/5 była nic niewarta, czyli ok. 200 miliardów (200 000 000 000).

Sytuację dało się opanować za pomocą pociągnięć, które oddaliły katastrofę światowych finansów, ale zapewne są lekiem, którego działania uboczne są o wiele gorsze od samej choroby. Ale o tym innym razem.

Warto za to przyjrzeć się temu, co się nam dzisiaj szykuje.

W ciągu ostatnich miesięcy cena ropy spadłą do poziomu mniej więcej 45% ceny z początku roku. Jakiś czas mówiło się, że jest to element wojny gospodarczej USA z Rosją, pojawiają się również głosy, że jest to próba niedopuszczenia przez Arabię Saudyjską do pełnej niezależności energetycznej Stanów Zjednoczonych. W uwagach, które tu przedstawię znaczenie ma jednak tylko fakt, że ropa kosztuje obecnie poniżej 50$ za baryłkę i jest to być może początek gigantycznej katastrofy finansowej nieporównywalnej nawet do tej z lat 2007-2008, bo pięciokrotnie od tamtej poważniejszej.

W ciągu ostatnich 5 lat około 5,4 bilionów dolarów (5,4 MILIONÓW MILIONÓW dolarów) zostało zainwestowanych w wydobycie gazu i ropy z łupków w USA – głównie w Dakocie, w Teksasie i w Pensylwanii. Te ogromne pieniądze zostały zainwestowane przez banki – jako akcje, udzielone kredyty oraz jako obligacje skupione wprost przez różne instytucje i na giełdach.

Mechanizm działania takich wielkich inwestycji wieloletnich jest stosunkowo prosty. Inwestor pożycza w banku na przykład 200 milionów dolarów, ale aby wyłożyć pieniądze bank chce mieć gwarancje. Inwestor twierdzi, że będzie sprzedawał ropę co najmniej po 80$ za baryłkę, ale to bankierowi nie wystarcza, chce mieć gwarancje. Wie, że rynki potrafią być kapryśne i ceny ropy mogą się wahać. Inwestor przedstawia wówczas zabezpieczenie – kontrakt SWAP (http://pl.wikipedia.org/wiki/Swap) z bankiem Goldman Sachs, JP Morgan czy innym Citibankiem. Otóż bank zawiera z inwestorem zakład, w którym gwarantuje, że w razie spadku ceny ropy poniżej 80$ inwestorowi zostanie wypłacona różnica. Umowa działa oczywiście i w drugą stronę, czyli jeśli cena przekracza 80$, to firma musi oddać nadwyżkę, ale cena 80$ za baryłkę jest zagwarantowana, czyli w razie spadku cen ropy na giełdach całe ryzyko ponosi bank.

Nie trwa to jednak długo! Banki nie lubią ponosić niepotrzebnego ryzyka i zawsze wolą by ryzyko ponosili klienci! Otóż banki zbierają te kontrakty SWAP z różnymi firmami wydobywczymi, łączą je w pakiety, dzielą następnie pakiety na mniejsze jednostki, ale zawierające wciąż wymieszane ze sobą różne umowy z wydobywcami ropy, po czym sprzedają to swoim klientom jako „doskonałe produkty inwestycyjne”. Po to, by klienci chętnie kupowali te 'produkty” rozpętuje się gigantyczną kampanię reklamową w mediach mającą na celu przekonanie całego świata, że ropa i gaz łupkowy to przyszłość dla świata i sprawa jest załatwiona. KAŻDY będzie chciał mieć możliwość korzystania z gigantycznych dochodów, które przyniesie wydobycie tych surowców!

Gdy wszystkie te kontrakty poszatkowane i potasowane zostaną sprzedane, bank przestaje ponosić jakiekolwiek ryzyko, które przenosi się na nowych właścicieli tych umów. Na kogo? Ano właściwie to nie wiadomo na kogo, bo one się tak rozmnożyły i rozlazły po świecie, po różnych bankach i ich klientach, że koniec końców nikt nie wie kto ile czego dokładnie ma.

Gdy te kontrakty SWAP powstawały w ciągu ostatnich lat nikt nie przewidywał tak gwałtownego spadku ceny ropy. Była mowa o wahaniach w przedziale 80-150$, ale jeszcze półtora roku temu nikt nie uwierzyłby w ropę za 45$ za baryłkę. I nikt nie jest faktycznie w stanie tego spłacić producentom, a producenci nie są w stanie spłacić kredytów, które dostali. Dodatkowo kontrakty stają się „trującym” aktywem, którego nikt nie chce, ale które wielu, bardzo wielu ma jako, między innymi, gwarancje kolejnych kredytów! Tyle, że jak już wspomniałem właściwie nie wiadomo, kto je ma.

Ocenia się, że ok 50% kredytów wziętych na inwestycje w wydobycie ropy i gazu łupkowego jest przy obecnych cenach ropy niespłacalne. Załóżmy jednak, że to tylko 20%.

20% od 5400 miliardów to 1080 miliardów – ponad MILION MILIONÓW DOLARÓW. Przypomnę, że w 2008 roku tylko 200 miliardów, czyli jedna piąta MILIONA MILIONÓW wystarczyła, by postawić świat na skraju przepaści. Oznacza to, że stoimy dziś najprawdopodobniej wobec ryzyka pięciokrotnie większego niż wówczas, jeśli nie weźmie się pod uwagę innych zagrożeń, które wcale nie znikły od 2008 roku, tylko wręcz odwrotnie, narosły! Wbrew temu, co mogłoby się komuś wydawać, nie zostały wprowadzone ŻADNE nowe reguły ani zasady, które mogłyby nas uchronić przed katastrofą finansową taką jak w 2008. Wręcz odwrotnie – jak widać na powyższym przykładzie, ryzyko jedynie się zwiększa i to z ogromnym przyspieszeniem.

Czy katastrofa jest nieunikniona? Z prostych wyliczeń i z czystej logiki odpowiedź może być jedynie twierdząca. Tak, katastrofa jest nieunikniona. Kiedy nastąpi? Tego nie wie nikt – jedno jest pewne – jednoznaczne prognozowanie w ekonomii nie działa właściwie nigdy. Wiadomo jednak, że gdy katastrofa nastąpi, to będzie to największa katastrofa finansowa w historii światowej ekonomii.

Całkiem niewykluczone, że to właśnie wspaniały gaz i ropa z łupków będą jej pierwszą przyczyną. A miało być to panaceum na wszystko. A na dodatek miało przynieść Polsce bogactwo, o jakim nam się nawet nie śniło...

Urządzenie pompujące wydobywaną z ziemi ropę

 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka