Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
9571
BLOG

Próba zabicia rubla - jak to działa?

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Gospodarka Obserwuj notkę 140

Głupi zachwyt upadającym rublem i pełne radości zapowiedzi upadku Rosji nie mogą zastąpić zrozumienia tego, co się obecnie dzieje na świecie w tym w Rosji. A dzieje się bardzo wiele.

Chyba wszyscy mają świadomość, że trwa wojna ekonomiczna skierowana przeciwko Rosji, wojna, której coraz mniej ukrywanym celem jest doprowadzenie do upadku władzy Putina, a docelowo rozparcelowanie Rosji na kilka państw, które przestaną być zagrożeniem... głównie dla planów USA. Jednym z ważnych elementów tej wojny jest manipulacja ceną ropy naftowej, innym, choć powiązanym z ceną ropy sposobem na osłabienie rosyjskiej gospodarki jest atak na rosyjską walutę - rubla. Z tym właśnie mieliśmy do czynienia w tym tygodniu.

W 1992 roku George Soros przeprowadził podobny atak na funta sterlinga, spekulując w kierunku obniżki, co koniec końców kosztowało brytyjski budżet wiele miliardów. W tym tygodniu, korzystając z bardzo korzystnej dla spekulantów sytuacji odbył się podobny atak na walutę Rosji. Wydaje się, że się nie powiódł, a spekulanci najprawdopodobniej ponieśli ogromne koszty.

Korzystna sytuacja dla spekulantów wynikała z następujących przyczyn:

1. Pod koniec roku rosyjskie firmy masowo skupują dolary by spłacać swoje pożyczki zaciągnięte w tej walucie. Powoduje to automatyczny spadek wartości rubla i wzrost wartości dolara, który jest w tym okresie bardzo poszukiwany.
2. Ważnym elementem są oczywiście sankcje ekonomiczne. Jednym z problemów, które się z tym łączą, dla rosyjskich banków, jest niemożliwość zadłużenia na światowych rynkach na więcej niż 30 dni. Znacząco utrudnia to firmom rosyjskim dostęp do walut - oczywiście głownie dolara - co tworzy atmosferę niepewności.
3. Kolejną przyczyną jest świąteczna pora - ludzie zaczynają w tym momencie kupować prezenty, najczęściej importowane, sprowadzane za dolary. Znacząco wpływa to na osłabienie rosyjskiej waluty.
4. I last but not least - ceny ropy naftowej. Gwałtowny spadek cen ropy oddziałuje na całość ekonomii światowej znacząco osłabiając gospodarki krajów - producentów. Udział ropy naftowej w PKB Rosji to 14%, więc spadek jej ceny ma duże znaczenie dla zdrowia gospodarki, warto jednak przy okazji zwrócić uwagę na fakt, że cierpią również inne kraje i ich waluty, takie jak Norwegia czy Kanada, gdzie udział sprzedaży ropy naftowej w PKB wynosi 30%. Ale oczywiście nie zmienia to faktu, że rubel TEŻ od tego słabnie.

Banknot 5000 rubli rosyjskich

Jak się "atakuje" jakąś walutę? Trzeba zacząć od tego, że po to, by móc to robić lepiej być bardzo bogatym. Bogatym, bo wszystko odbywa się dzięki zastawom i pożyczaniu.

Gdy spekulant chce zaatakować na przykład rubla, bo zakłada, że w najbliższym czasie kurs tej waluty spadnie, to... kupuje ruble! To może wydawać się absurdem, ale faktycznie tak się to odbywa.

Spekulant kupuje ruble, tyle, że na kredyt! Dogaduje się z jakimś bankiem - na przykład w Rosji, albo innym, mającym wystarczające zapasy rubli - że bierze jakąś sumę, powiedzmy bilion rubli, czyli 1 000 000 000 000 rubli, mających w tym momencie wartość 20 miliardów dolarów (przy założeniu kursu 50 rubli za dolara) i zobowiązuje się, że zapłaci za nie za dwa tygodnie (albo za dwa dni) cenę taką, jaką rubel będzie miał wtedy w dolarach. Spekulant zakłada oczywiście, że kurs dolara w rublach znacząco wzrośnie (między innymi dzięki jego własnym działaniom) i w momencie spłaty nie będzie wynosił już 50 do 1 ale na przykład 100 do 1, czyli do spłaty nie będzie 20 miliardów dolarów, tylko 10 miliardów, co daje zysk w wysokości 10 miliardów dolarów na czysto.

Po co spekulantowi ruble wzięte na kredyt? To proste! On za te ruble kupuje dolary! Czyli nagle na rynku rubli robi się więcej, czyli ich wartość spada, o co przecież spekulantowi właśnie chodzi! I gdy wszystko odbywa się tak, jak zaplanował, to nagle spekulant zarabia bardzo dużo pieniędzy.

Taki atak miał miejsce w Rosji w ostatni poniedziałek i we wtorek (15,16 grudnia). Kurs rubla spadł do niespotykanie niskich poziomów, co spowodowało wysyp hurraoptymistycznych (i zazwyczaj dość głupich i wykazujących zupełny brak zrozumienia tego, co się dzieje) artykułów w antyrosyjskiej - czyli właściwie całej - prasie, od lewa do prawa. Mogliśmy czytać o upadku Rosji, o Putinie pakującym już manatki... Brakowało tylko reportaży z rozruchów głodowych w centrum Moskwy.

Dziś wiadomo, że atak na rosyjską walutę się nie powiódł. Od środy rubel idzie znacząco w górę. Rosyjski Bank Centralny interweniował znacząco podnosząc oprocentowanie bazowe powodując nagle, że dostęp do rubla stał się bardziej kosztowny. Efektem było zatrzymanie spadku wartości rubla, czyli faktycznie gigantyczne straty spekulantów.

Atak na taką skalę ne mógł się odbyć bez wiedzy i wsparcia władz państw zachodnich. Skądinąd dziś już wiadomo, że większość operacji na rublach przeprowadzonych w ramach ataku spekulacyjnego we wtorek, miała fizycznie miejsce w Londynie. Ostatecznym celem było najprawdopodobniej doprowadzenie do całkowitego załamania się rubla. Chodziło o to, by Rosjanie masowo zaczęli wyprzedawać ruble, by kupować twarde waluty - dolary i euro. Ten punkt planu - jeśli faktycznie był to szerszy plan, niż tylko zaspokojenie chciwości jakichś spekulantów nie mających nic wspólnego z polityką - nie powiódł się. Rosjanie nie zaczęli wykupywać walut w kantorach, a najprawdopodobniej również dlatego, że spadek wartości rubla był zbyt gwałtowny! Ludzie zwyczajnie uznali, że skoro mieliby ponieść tak wielkie straty wymieniając swoje oszczędności na waluty - a byłyby to straty rzędu kilkudziesięciu procent - to wolą poczekać aż kurs walut spadnie. Jednym słowem nie wpadli w panikę, bo wszystko odbyło się zbyt szybko i uznali, że jest za późno by próbować się ratować. Niewykluczone, że gdyby atak trwał dłużej, ale z mniejszą intensywnością, to spekulanci osiągnęliby zamierzony cel - zakładając oczywiście bezczynność rosyjskich władz.

Przy tak wysokim oprocentowaniu bazowym w Rosji trudno spodziewać się kolejnego ataku - byłoby to bardzo ryzykowne. Od stycznia znikną co najmniej dwie z wymienionych wyżej przyczyn spadku wartości rubla. Wydaje się, że Putin trzyma wszystko w ryzach i jego pozycja nie jest zagrożona - na to wskazuje to, co i jak mówił w czasie ostatniej konferencji prasowej. Nie wydaje się również, by rosyjska gospodarka była w perspektywie krótkoterminowej zagrożona. Rosja ma bardzo niskie zadłużenie (poniżej 10% PKB) oraz znaczące rezerwy walutowe, dzięki którym jest w stanie jeszcze przez wiele miesięcy stawić czoła niskim cenom ropy naftowej, a tak niskie ceny nie będą mogły utrzymać się w nieskończoność, gdyż uderzają również w gospodarkę USA i amerykański system bankowy.

Tak więc wieści o śmierci gospodarki Rosji są wyraźnie przedwczesne. Skądinąd zawsze dziwią mnie te pienia zachwytu nad "nadchodzącym upadkiem Rosji", które można czytać dziś w zasadzie wszędzie. Z czego się tu cieszyć? Że mocarstwo atomowe upada? Czy ci cieszący się idioci (bo trudno ich inaczej nazwać) nie wiedzą, że jak taki kolos upada, to odłamki lecą ba wszystkie strony, a szczególnie na tych, którzy najbliżej stoją? Że jak taki kolos jest kolosem mającym największy na świecie zapas broni jądrowej, to te odłamki mogą zrobić bardzo dużo zamieszania? Naprawdę trzeba nie mieć żadnej wyobraźni, by się z takiej nadchodzącej katastrofy cieszyć.

Na szczęście zapewne nie grozi nam ona w najbliższym czasie.

Zachęcam do poczytania eseju "Scenariusz końca świata" -http://tiny.pl/qs1t2

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka