Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
389
BLOG

Dobry wujek Sam

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Polityka Obserwuj notkę 6

Północ Iraku opanowana jest przez odziały kalifatu „Państwa Islamskiego”, który pojawił się nagle, błyskawicznie i objął swym posiadaniem ogromne tereny na Bliskim Wschodzie. Wiadomo, że bojownicy islamscy są doskonale wyposażeni w broń, która została im dostarczona przez państwa zachodnie, w ramach prowadzonych wcześniej działań inspirowanych, finansowanych i organizowanych przez USA i sojuszników z NATO w Libii, w Syrii czy w Mali. Cześć z nich była szkolona przez amerykańskich i francuskich doradców, szczególnie w Syrii, gdzie byli przygotowywani do obalenia syryjskich władz. Udział państw zachodnich w tych działaniach widać na przykład poprzez analizę uzbrojenia, którym dysponują siły zbrojne PI – bojownicy posługują się na przykład francuskimi karabinami FAMAS.


Dzięki temu wyszkoleniu i za pomocą zachodniej broni PI morduje ludzi, którzy nie chcą mu się poddać. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać przeglądając pobieżnie nasze media nie chodzi tu tylko o chrześcijan – takfiryści (?), skrajnie brutalni wyznawcy islamu niszczą kościoły, ale i meczety zarówno sunnickie jak i szyickie, mordują wszystkich innowierców i tych, których uznają za swoich wrogów, w tym szczególnie Kurdów.

Mapka Bliskiego wschodu ukazująca tereny kontrolowane przez Państwo Islamskie jak również tereny które Państwo Islamskie uważa za swoje.


Prędkość, z jaką organizacja terrorystyczna przejęła kontrolę nad ogromnym terenem jest zadziwiająca. Stało się to w ciągu mniej więcej ostatniego roku, pod nosem USA, którego służby specjalne nie mogły nie wiedzieć i nie widzieć tego, co się dzieje. Przywódcy Państwa Islamskiego byli od lat znani i nadzorowani przez CIA, jako skrajni islamiści. Nie pojawili się znikąd.


To niedobrze. Sytuacja ta może oznaczać dwie rzeczy:
1. Prezydent Obama nie jest na bieżąco informowany przez służby specjalne o sytuacji na Bliskim Wschodzie, przez co nie może podejmować odpowiednich decyzji mających na celu utrzymanie pokoju na terenach, nad którymi teoretycznie ma nadal kontrolę, a jednocześnie sprawuje władze otoczony przez ludzi, którzy realizują przy nim interesy, które nie są równoznaczne z interesami prezydenta


albo


2. Stany Zjednoczone świadomie dopuściły do powstania sytuacji w której cały Bliski Wschód został zdestabilizowany poprzez pojawienie kalifatu „Państwa Islamskiego”, który morduje i deportuje ludność cywilną ze względu na pochodzenie i wyznawaną religię.


W obu przypadkach sytuacja na Bliskim Wschodzie świadczy o tym, że USA nie są wiarygodnym partnerem, z którym można liczyć na utrzymanie pokoju, choć to właśnie jako takiego partnera stara nam się przedstawiać Amerykę.


Dość oczywistym jest, że bliskowschodnia katastrofa z jaką mamy do czynienia jest świadomie realizowanym dziełem USA. Chodzi o utrzymanie sytuacji, w której ani Syria, ani Iran nie będą mogły się czuć bezpieczne nie dopuszczając przy okazji do powstania jakiejkolwiek nowej, realnej siły na tamtych terenach. Celem USA jest doprowadzenie do powstania 3 państw na terenach dawnego Iraku – kurdyjskiego, szyickiego i sunnickiego. Kalifat Państwa Islamskiego może być w pewnym momencie dobrym pretekstem do interwencji i realizacji tych zamiarów, a póki co pozostaje problemem dla Syrii i Iranu. Dodatkową korzyścią dla USA jest wzmaganie nastrojów anty islamskich i szerzej antyarabskich w świecie, co ułatwia manipulację społecznościami na zasadzie „dziel i rządź”.


Warto mieć świadomość tego, że nieprawdą jest jakoby Stany Zjednoczone były „przyjacielem Polski”. Stany Zjednoczone Ameryki nie mają żadnych przyjaciół (no, może poza Wielką Brytanią, ale też właściwie ograniczoną jedynie do londyńskiego City), tylko interesy. Tak jak Niemcy, Francja, Rosja, Chiny i inne poważne państwa. Jeśli jest taka potrzeba, to są gotowe na dopuszczenie, a wręcz zainspirowanie dowolnych działań, w dowolnym regionie. I słowo „dowolnych” należy rozumieć w znaczeniu dosłownym.


Wiara w „dobrego Wuja Sama” jest dość powszechna w Polsce. Tak jakoś utarło się myślenie, że Ameryka jest dobra BO TAK. Nawet pobieżna analiza historii naszych stosunków z ostatnich 25 lat pokazuje, że „wuj Sam” dba o swoje interesy i jest „dobry” tylko wówczas, gdy ta dobroć je wspiera.

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka