Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
1362
BLOG

85 miliardów

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Gospodarka Obserwuj notkę 31

Nadchodzą trudne czasy, ale mało kto w to wierzy. Ludzie są jakoś tak skonstruowani, że wolą nie wiedzieć. A nawet jak wiedzą, to wolą o tym nie myśleć. A nawet jak myślą, to na wszelki wypadek nic nie robią, bo jak się nic nie robi, to być może nic się nie stanie, a poza tym nigdy jeszcze nie było tak, żeby jakoś nie było.

Wali się świat, który znamy, który nas otacza i który wydaje się nam niewzruszony. Niektórym trudno w to uwierzyć.

Najstarszym zawalił się nawet kilka razy. Oni głęboko wierzyli w niepokonaną armię i moc wodza, marszałka Rydza Śmigłego, w sojusze, a wszystko szlag trafił. Może się to nam wydawać niewiarygodne, ale warto poczytać gazety z tamtych czasów, warto zapytać żyjących jeszcze ludzi, którzy wówczas byli młodzi, i z niecierpliwością czekali na wojnę, bo wiedzieli, że Polska wygra, a przynajmniej we wrześniu nie będzie trzeba iść do szkoły.

Tym tylko trochę starszym, ludziom w moim wieku, świat zawalił się raz i też nie wierzyliśmy, że kiedykolwiek będzie to możliwe. Nie wierzyliśmy, a jednak to nastąpiło. Gdybyśmy wystarczająco uważnie patrzyli na to, co nas wówczas otaczało, to wiedzielibyśmy już na długo przedtem, że świat się wali.

Nie patrzyliśmy, bo człowiek zazwyczaj widzi to, co chce widzieć, a nie to, co jest.

Dziś szybkim krokiem zbliża się upadek świata, który znamy. Upadek ekonomii, która z coraz większym trudem funkcjonuje opierając się na wierze, że jakoś to będzie. Moim zdaniem nie będzie.

***

Światowy system ekonomiczny opiera się na dolarze amerykańskim. Zaraz po II Wojnie Światowej, gdy 75% światowej produkcji przemysłowej wytwarzane było właśnie w USA ustalono, pod naciskiem Amerykanów oczywiście, że to dolar US będzie walutą służącą do rozliczeń między państwami Wolnego Świata. I to zadziałało, choć już wówczas dały się słyszeć głosy, że powinna zostać stworzona osobna waluta, "bancor", w której powinno się rozliczać transakcje międzynarodowe. Amerykanie nie dopuścili do ustanowienia takiej waluty mając świadomość, że nie będą w stanie jej kontrolować w stopniu takim, w jakim mogli kontrolować dolara.

Dolar jako waluta rozliczeniowa działał całkiem dobrze, nawet gdy rząd amerykański dokonywał na nim różnych paskudnych manipulacji, jak choćby całkowite oderwanie powiązania waluty ze złotem przez Nixona w 1971. Dolar działał, bo nie było innej opcji, działał również dlatego, że był to czas zimnej wojny, a dobrze działająca gospodarka pozwalała liczyć na zwycięstwo (które w końcu faktycznie nastąpiło).

Dolar jako międzynarodowa waluta rozliczeniowa przestał być "dogmatem" po upadku bloku wschodniego oraz po faktycznej pełnej akceptacji istnienia chińskiego komunizmu i zgody na traktowanie Chin jako pełnoprawnego partnera w obrotach międzynarodowych. Już dziś część obrotów w Azji nie odbywa się w dolarach, Ponoć konflikt USA z Iranem również ma za podłoże chęć odejścia Iranu od rozliczeń w USD. Ekonomia USA to dziś około 25% ekonomii światowej - jest to tylko jedna trzecia tego, czym była po wojnie.

***

Chyba oczywistym jest, że to nie euro zastąpi dolara. Czemu oczywiste? Bo euro nie jest walutą mającą wystarczające wsparcie silnej gospodarki. Niektórzy mówią, że to chiński juan który tak naprawdę nazywa sięrenminbi, zastąpi dolara. Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że COŚ dolara zastąpić musi, bo

DOLAR UMIERA

Dolara morduje jego własna matka, FED (Federal Reserve, odpowiednik naszego NBP, tyle, że w USA jest to całkowicie prywatny bank), który w imię ratowania gospodarki i amerykańskiej ekonomii, wbija mu co miesiąc w plecy kolejny sztylet o wartości 85 miliardów.

85 miliardów dolarów zapisuje się tak: $85,000,000,000.00

Po dzisiejszym kursie odpowiada to 269 097 250 000 zł, czyli prawie tyle, ile wynosi roczny budżet Polski. To jest suma, którą Amerykanie dodrukowują co miesiąc,  od września 2012. Dodrukowują, tak zwyczajnie.

Tak dla zobrazowania o jakie liczby chodzi:

85 000 000 000 SEKUND temu był rok 682 przed Chrystusem. Sparta zaczynała dominować w świecie helleńskim.

85 000 000 000 MINUT temu ludzie najprawdopodobniej nie używali jeszcze języka mówionego.

Gdy osoba prywatna drukuje dolary, to jest to przestępstwo, za które można dostać dożywocie. Prawodawca wie doskonale, że drukowanie pieniędzy bez pokrycia niszczy ekonomię. Gdy robi to prywatny bank, to się temu nadaje mądrą nazwę - quantitative easing - i ogłasza się wszem i wobec, że jest to sposób na ratowanie gospodarki. Co miesiąc drukarka FED wypluwa 85 miliardów, które to miliardy trafiają do innych banków. Te inne banki pozbywają się w ten sposób różnych papierów wartościowych, które są wartościowe jedynie z nazwy, oddając je za te wydrukowane dolary FEDowi. W ten sposób banki nie muszą ogłaszać upadłości i wszystko się kręci. Banki umieszczają te pieniądze na giełdzie, a właściwie na giełdach na całym świecie. Przesyłają je gdzie tylko się da i gdzie jest jakakolwiek szansa na zgarnięcie jakiegokolwiek zysku co powoduje całkiem przyjemne wzrosty wskaźników giełdowych. Dolary trafiają zarówno do USA jak i do innych krajów - szczególnie tam, gdzie gospodarka ma szanse wygenerować dobre zyski, czyli do Azji.

Powstało już w ten sposób, od zeszłego roku BILION DOLARÓW (12 * 85 miliardów = 1 020 000 000 000)

Zwiększenie masy pieniądza miało na celu poprawę sytuacji gospodarczej. Teoretycznie pomysłem było żeby wpompować te pieniądze w banki licząc na to, że zaczną one finansować nowe inwestycje, co przełoży się na rozkwit gospodarczy, co spowoduje szybkie powstanie ogromnej ilości dóbr, które w jakimś tam stopniu zrównoważą tę masę pustych pieniędzy. I wszystko będzie się dalej kręciło jak dotychczas.

Ale to nie działa. Z różnych przyczyn, które można by tu opisywać bardzo długo. W skrócie puste pieniądze stały się uzależniającym NARKOTYKIEM dla gospodarki.

Uzależnienie od heroiny jest takie, że jej brak może faktycznie narkomana zabić. Dlatego musi sobie "dawać w żyłę". Podobnie dziś FED uzależnił gospodarkę od masy pustych dolarów. Wszystko jakoś działa dopóki co miesiąc z drukarń wypływa kolejna partia 85 miliardów. Gdy tylko pojawia się choć cień niebezpieczeństwa, że manna przestanie z nieba lecieć natychmiast wszystkie wskaźniki giełdowe dostają depresji, a z giełd azjatyckich masowo odpływają pieniądze. I mamy klasyczny KLINCZ, czyli sytuację bez wyjścia.

Gospodarka amerykańska nie sprawia wrażenia, by zaczynała kwitnąć. Bilion dolarów to suma, która może solidnie zatkać giełdy świata i doprowadzić do powstania baniek spekulacyjnych. A bańki spekulacyjne zawsze pękają, skądinąd wystarczy czasami, że pęknie jedna, całkiem mała. Może to spowodować reakcję łańcuchową i paniczną wyprzedaż na całym świecie. A wtedy nastąpi katastrofa, bo te wszystkie puste dolary wrócą do USA, bo wszyscy, którzy je mają będą się ich w panice pozbywać. A gdy wrócą do USA, to nastąpi tam gigantyczna inflacja, która zarazi zapewne cały świat zachodni. Nas też.

W latach 20 XX wieku w Niemczech lepiej było palić banknotami w piecu niż kupować za nie węgiel, bo to wychodziło taniej. Zupełnie NIC nie stoi na przeszkodzie, by dokładnie to samo stało się jak mechanizm, który opisałem, zostanie uruchomiony. A czy może się on nie uruchomić?

Czy katastrofa może nie nastąpić?

Być może może nie nastąpić. Problem w tym, że po pierwsze NIKT dzisiaj nie wie, co trzeba by było zrobić, by nie nastąpiła, a po drugie wcale nie jest powiedziane, że tym, którzy by mogli coś zrobić w ogóle zależy na tym, żeby katastrofa nie nastąpiła. Ludzka chciwość jest siłą napędową bardzo wielu mechanizmów, i chyba nie ma innej, tak wielkiej i skutecznie działającej. Należy pamiętać, że na kryzysie można zarobić. Szczególnie gdy się go przygotowuje, realizuje i steruje.

Światowa katastrofa ekonomiczna dotknie nas oczywiście. Zagraniczni właściciele wycofają wszystko, co się da z polskich banków, co spowoduje bankructwa i utratę oszczędności milionów Polaków i firm polskich. Nie ma co liczyć na żadne gwarancje "100 000 euro", bo nikt takich gwarancji nikomu nie wypłaci, gdyż nie będzie z czego. Zniknie jakiekolwiek zaufanie do pieniądza takiego, jakim dziś obracamy.

A potem? Potem nie wiem. Chaos. Tak jak nikt nie był w stanie przewidzieć, co się stanie jak komunę szlag trafi. Wiadomo, że oczywiście mnóstwo ludzi na tym skorzysta. Ale oczywiście przytłaczająca większość straci, i to straci WSZYSTKO.

Mamy to chyba gdzieś zapisane w podświadomości - przetrwaliśmy Ruskich, przetrwaliśmy Niemców, to przetrwamy wszystko. A to nieprawda. Nie przetrwaliśmy i wcale nie jest powiedziane, że przetrwamy. Nie przetrwaliśmy Niemców i Ruskich, bo nas pozbawili i naszego majątku fizycznego, i naszego majątku duchowego, a wręcz, jak niektórzy mówią, zabrali nam nawet naszą duszę.

Wiem, że wielu nie wierzy w to wszystko. Ja też wolałbym nie wierzyć.

Co więc robić?

Nie wiem. Każdy zrobi to, co uzna za stosowne. Kryzys, nawet największy, nie oznacza, że wszystko się zawali, fabryki spłoną, zbiory zgniją na polach, a woda zamieni się w krew. Będziemy jakoś funkcjonować. Zapewne bez pieniędzy, bo mało kto będzie chciał przyjmować zadrukowane papierki, ale jakoś będziemy.

Pewnie ci, którzy mają działkę, na której mogą hodować buraki, ziemniaki i cebulę będą mieli łatwiej niż inni. Zapewne ci, którzy będą mieli dostęp do złota i srebra będą mieli lepiej od tych, którzy mają lokaty w bankach i konta w domach maklerskich. Zapewne ci, którzy mają w domu broń palną będą się czuli bezpieczniej od tych, którzy uważają ją za zło. Myślę, że ci, którzy potrafią polować będą mieli łatwiej od tych, którzy mają obrzydzenie do jedzenia mięsa. Sądzę, że ci, którzy mają zapasy będą mieli lepiej od tych, którzy będą liczyli na dostawy towarów do hipermarketów.

Chyba zwyczajnie trzeba postawić na zdrowy rozsądek, jeśli już się uwierzy, że idą ciężkie czasy. Zdrowy rozsądek, bo chyba nie istnieją żadne recepty na przetrwanie.

***

Kiedy? Nie mam pojęcia. Niektórzy mówią, że przed 2017. Ja nic nie mówię, trudno mi to sobie wyobrazić. Patrzę tylko, jak co miesiąc na świecie pojawia się 85 000 000 000 nowych dolarów. 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka